It's past

It's past
It's past

czwartek, 2 stycznia 2014

Część 2 Harry

Po imprezie wróciłam do domu. Nie wypiłam zbyt dużo, nie chciałam mieć następnego dnia nawet najmniejszego kaca.
**rano**
Gdy się obudziłam wyszłam z pokoju w piżamie do kuchni.
-Mamo widziałaś gdzieś mojee...- zatkało mnie kiedy przekroczyłam róg kuchni gdzie znajdowała się moja mama. Nie była sama, a z chłopakiem który wczoraj mnie zaczepił. Miałam tysiące myśli w głowie, czego on ode mnie chce? Strasznie się bałam, kiedyś widziałam go jak bił się z jakimiś gostkami. Chłopak od razu mnie zobaczył wstał z krzesła na którym jeszcze chwilę temu siedział. Mama również się odwróciła od blatu kuchennego.
-O Esme! Chce ci kogoś przedstawić, to jest Harry- rzekła moja matka
-Mamo czemu go wpuściłaś?!- nie wiedziałam co jest gorsze że mama wpuściła go do domu czy to że nie wiem co się zaraz stanie.
-Nie cieszysz się?- odezwał się brunet, tak jak mówiła mama nazywał się Harry
-Jak myślisz?-odwróciłam się i obrałam kierunek na salon. Nie zauważyłam, że Harry poszedł prosto za mną. Odwracając się wpadłam na Harrego. Dosłownie kilka centymetrów dzieliło mnie od niego. Chłopak popchał mnie na ścianę i przycisnął do niej. Odgartł moje włosy przy okazji  odsłaniając ranę którą zrobił. W tedy podniosłam rękę i dotknęłam ranę. Zasyczałam z bólu, to był zły pomysł alby ją dotknąć.Harry stał i uśmiechał się do mnie a ja próbowałam go odsunąć.Niespodziewanie pocałował mnie w usta, z całej siły odepchnęłam go, gdy zrobiłam zamach ręką aby walnąć go w policzek, loczek szybkim ruchem złapał moją rękę.
-Nie radził bym-powiedział bez żadnego wyrazu twarzy.
-Puść mnie albo zacznę krzyczeć- Harry zrobił to co powiedziałam a ja nie wykorzystując ani chwili ruszyłam do kuchni gdzie  nadal znajdowała się moja mama. Chłopak ruszył za mną.
-Zabieram cię dzisiaj na kolację, bądź gotowa o 19- powiedział. To miało być zaproszenie czy rozkaz?
-Esme to świetnie, na reszcie wyjdziesz gdzieś z kimś porządnym a nie tylko z tymi roztrzepanymi kolegami.- gorzej być nie mogło moja mama chyba polubiła Harrego. 
-Dobrze będzie jak już pójdziesz- powiedziałam dosyć niegrzecznie. 
- A może chcesz zostać na śniadanie?-zapytała mama,czy ona robi mi to na złość?
-Czemu nie? w sumie i tak nic nie jadłem- świetnie teraz mam przejebane, przecież on może mi coś zrobić.Usiadłam do stało gdzie siedział zielonooki. Przyznam że jego oczy były śliczne. Poczułam jak łapie mnie za nogę jadąc coraz wyżej, gwałtownie odsunęłam się od krzesła.
-Wiesz co mamo? Straciłam apetyt, pójdę na górę- rzuciłam i udałam się do łazienki, po wyjściu z niej poszłam do pokoju, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Harrego który trzymał mój telefon w ręce.
-Pozwoliłem sobie wziąć twój numer- powiedział kładąc się na łóżko
-A kto ci pozwolił wejść do tego pokoju?- zapytałam zakładając ręce na krzyż. Chłopak po moich słowach wstał i podszedł do mnie. Przycisnął mnie do ściany a ręce umieścił nad moją głową uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
-Ja mogę chodzić gdzie chcę i kiedy chcę a ty nie możesz mi nic zabronić, zrozumiałaś?- kiedy wypowiadał to zdanie ciarki opętały całe moje ciało. Stałam jak sparaliżowana i patrzyłam się w jego piękne oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz